Na rynkach globalnych w ostatnim czasie w kółko mówi się o stratach. Ale pamiętać trzeba cały czas, że tam gdzie ktoś traci, inni zaczynają zyskiwać. I szczególnie dobrze zaobserwować można to było na fali ostatniego kryzysu ekonomicznego. Gdy tylko recesja dosięgła niektóre ekonomie i ich rynki zaczęły się walić, niektórzy ogłaszali swoje wielomilionowe straty. Inni inwestorzy natomiast, wciąż posiadający w swoich portfelach bardzo zasobne aktywa, ruszyli do wykupywania z giełd przecenianych coraz niżej akcji. W ten sposób wielu prezesów i akcjonariuszy straciło swoje fortuny. Ale ich firmy rzadko kiedy upadały do samego końca. Inny kapitał, bardziej zamożny i odporny na recesję spółkę taką w odpowiednim momencie przejmuje, gdy jest bliska dna, i małym zastrzykiem finansów stawia ją z powrotem na nogi. Oczywiście same pieniądze nawet wspierane nowoczesnym zarządzaniem nie zawsze dają możliwość wyjścia z beznadziejnej sytuacji – ale giełda to rynek wiecznych pociągających okazji jak i ryzyka.