Ostatnimi czasy można zaobserwować bardzo niepokojący trend w polskiej telewizji. Mianowicie bardzo popularne paradokumenty zalały każdą stację, przekształcając je w mózgożerców i morderców myślenia i poglądów. Przeciętni wyjadacze niemający zupełnie pojęcia o współczesnej rzeczywistości wierzą w każde słowo, w każdą sytuację przedstawioną w tych dziełach. Pokazją one jedynie stereotypy, z którymi zamiast walczyć, utrwalają się na dobre w świadomości polskiej społeczności tym samym ogłupiając naród. Przedstawione śmiesznie przesadzone, absurdalne, wręcz groteskowe sytuacje, niekulturalny i, przede wszystkim, ubogi język powoli stawiają nas na równi z mieszkańcami Orwellowskiego państwa, którego obywatele posługują się nowomową. Z racji tego, że te programy nadawne są w godzinach popołudniowych, młodsi widzowie chcąc czy nie chcąc, oglądają je i zaczynają mieć błędny obraz rzeczywistości, zaczynają posługiwać się terminami, których nie rozumieją, zaczynają pytać o rzeczy, o których jeszcze nie powinny słyszeć. Twórcy dokonują karygodnego gwałtu na uszach, przyczyniają się niewątpliwie do wzrostu macierzyństwa w polskich podstawówkach czy gimnazjach, wzrostu przestępczości i samowolki wśród młodzieży. Miało wyjść pouczająco i mądrze, a wyszło sztucznie, plastikowo, sztampowo, monotonnie i płytko. Dlatego, Rodzicu, nie karm dziecka telewizyjnym łgarstwem i ekskrementami.