Chamski, cyniczny i lekceważący wszystkie świętości – na opisanie doktora House’a znajdziemy mnóstwo niekoniecznie pozytywnych określeń. Mimo to, fenomen złośliwego medyka jest faktem niezaprzeczalnym. Serial z jego perypetiami zdobył uznanie krytyków i widzów na całym świecie, co zaowocowało licznymi nagrodami, m.in. Złotymi Globami dla odtwórcy tytułowej roli Hugh Laurie, nagrodami Emmy i Kryształowej Statuetki, a także dwudziestoma innymi nagrodami i niemal siedemdziesięcioma nominacjami. Skoro jednak Gregory House to całkowite przeciwieństwo uwielbianego dr Rossa z „Ostrego Dużyru”, dlaczego tak chętnie widzimy go na ekranie? Z czego wynika fenomen tego serialu i za co pokochaliśmy doktora House’a?
Doktor House jest inny
Nie sposób nie zauważyć, że uwielbiamy seriale medyczne. Najpierw pilnie śledziliśmy losy Doktora Kildare, potem z wypiekami na twarzy oglądaliśmy kultowy już Szpital na peryferiach. Zachwycaliśmy się młodym Doogie Howser’em i kibicowaliśmy lekarce na Dzikim Zachodzie w serialu Doktor Quinn. Ulegliśmy również czarującemu George Clooney’owi w Ostrym Dyżurze, chętnie poznaliśmy również Chirurgów z Seattle. Sporą popularność wśród Polaków zdobyły rodzime produkcje, na czele z Na dobre i na złe. Niemniej, Dr House to serial inny niż wszystkie – zamiast troskliwych lekarzy, którzy walczą o życie pacjenta z godną podziwu determinacją, mamy do czynienia z mizantropem, traktującym chorobę jak fascynującą łamigłówkę. Za co pokochaliśmy doktora House’a? Być może za świeże spojrzenie na służbę zdrowia, pozbawione lukru i wzniosłych ideałów, które często nie mają pokrycia w rzeczywistości.
Doktor House jest jak detektyw
Oprócz seriali medycznych, równie chętnie śledzimy losy policyjnych detektywów i osób rozwiązujących skomplikowane zagadkii. Fenomen serialu dr House tkwi również w zamierzonej aluzji do Sherlocka Holmesa. Sposób działania cynicznego doktora znacznie różni się od metodyki lekarzy z Leśnej Góry czy Seattle – zamiast badać pacjenta woli włamać się do jego domu lub prześledzić jego losy do czwartego pokolenia wstecz. Za co pokochaliśmy doktora House’a? Jego metody często są kontrowersyjne, szalone i balansują na granicy prawa, a jednocześnie – nie sposób odmówić mu skuteczności. Choroba, nawet w obliczu rychłej śmierci pacjenta, traktowana jest przez House’a jako kolejna zagadka do rozwiązania, wymagająca wytężonej burzy mózgów i nieszablonowego podejścia. Oprócz kreatywności i zdolności dedukcji, powiązania z bohaterem sir Arthura Conan Doyle’a są widoczne również w detalach fabuły. House i Wilson (jedyny przyjaciel Gregory’ego) brzmi podobnie jak Holmes i Watson, ponadto lekarza ze słynnym detektywem łączą również uzdolnienia muzyczne, taki sam numer mieszkania (221B0), a nawet uzależnienie od substancji psychoaktywnych.
Doktor House mówi naszym głosem
A raczej jest ucieleśnieniem tego, co chcielibyśmy sobą reprezentować. Jego cynizm i nonszalanckie podejście do praw pacjenta mogą budzić nasze zgorszenie, jednak nie można zaprzeczyć, że Gregory House jest człowiekiem odważnym i niezwykle skutecznym. Odrzuca reguły, akceptowalne społecznie zachowania i bezpieczne schematy, na korzyść tego, co podpowiada mu jego genialny umysł. Ma niezawodną intuicję i jest nieprzyzwoicie pewny swego, w związku z czym stawia wyłącznie trafne diagnozy. Choć daleko mu do ideału szefa zespołu, lekarza i partnera życiowego, fascynuje otoczenie swoim ostrym jak brzytwa intelektem i charyzmą. Na czym polega fenomen doktora House’a? To facet, który nie boi się mówić tego, co myśli. Sami niejednokrotnie unikamy mówienia niewygodnej prawdy i zachowujemy uwagi dla siebie, bo zależy nam na dobrej opinii innych ludzi. I w rezultacie, jak twierdzi doktor House, wszyscy kłamiemy.